Renowacja barokowego krucyfiksu
Renowacja barokowego krucyfiksu
Wracam po krótkiej nieobecności 😉
Dzisiaj chciałbym Wam pokazać krótki opis przebiegu renowacji tego niezwykłego barokowego krucyfiksu.
Jest to bardzo rzadkie przedstawienie ukrzyżowania i jest kilka jego interpretacji. Jedna mówi o Jezusie zstępującym z krzyża, inna o tym, że Jezus gestem dłoni wita przybyłych pielgrzymów do świątyni (taki krucyfiks jest w kościele Św. Jana Chrzciciela w Furelos – Hiszpania), kolejna wiąże się z legendą (hiszpańską) o mężczyźnie spowiadającym się co tydzień z tych samych grzechów. Podczas odmawiania przez owego mężczyznę pokuty pod krzyżem, Jezus miał zdjąć rękę z krzyża aby mężczyznę napomnieć o poprawie swojego zachowania. Niemniej jednak przedstawienie Jezusa ze zdjętą dłonią sięgają wieku XI. Najstarsze na naszych ziemiach (i chyba jedyne) znajduje się na drzwiach katedry w Płocku.
Jeśli chodzi o wiek krucyfiksu, podejrzewam lata przed 1800 rokiem, ze względu na użyte gwoździe służące do mocowania figury do krzyża (zdjęcie będzie gdzieś później).
Polichromowane drewno lipowe, złocenia na koronie (aureoli). Krzyż z drewna dębowego.
Troszkę ubytków polichromii, całość brudna (nie, to nie jest patyna :))
Największy ubytek i w zasadzie najczęstszy przy krucyfiksach. W tym wypadku ucierpiały tylko dwa palce, zazwyczaj nie ma wszystkich.
Brakująca ręka.
A tu jest gwóźdź, o którym wspominałem na początku. Ręcznie kuty, główka spłaszczona na kształt litery T, aby spłaszczone boczki główki wbić w drewno, żeby figura była osadzona na sztywno (unieruchomić pomaga również to, że cały gwóźdź jest o przekroju prostokątny).
Wszystkie oryginalne elementy. Dorobić muszę jedynie jeden promień na głowie, palce i imitacje gwoździa mocującego tabliczkę „IN RI”.
Zabieram się za czyszczenie. Używam do tego słabego roztworu wody amoniakalnej (gotowy produkt można kupić pod nazwą „anakrosina”, służy do oczyszczania obrazów z brudu).
Całość oczyszczona. Ciemniejsze plamy to ubytki polichromii. Ręką doklejona, użyty został klej skórny.
Już tłumaczyłem kiedyś jak zrobić klej organiczny (w tym przypadku skórny). Granulat kleju wrzucam do słoika z wodą, czekam aż napęcznieje. Następnie do garnka do gotowania mleka wlewam wodę i wkładam klej, podgrzewam aż się rozpuści. NIE gotować, wówczas klej traci właściwości spajające.
Do zakitowania ubytków w polichromii przygotowuję coś w rodzaju szpachli. Potrzeba do tego przygotowanego wcześniej kleju i kredy bolońskiej. Proporcje…na oko, do uzyskania gęstej masy. Należy pamiętać, że klej stygnąc zaczyna „żelować” więc nie należy sporządzać za dużo tej masy. Lepiej dorabiać ją sobie na bieżąco.
Jeśli chodzi o malowanie, używam pigmentów z których robię farby. Pigmenty można łączyć z olejem, wodą w zasadzie z czym chcecie. Ja sporządzam je dodając pigment do odrobiny werniksu damarowego i ucieram do uzyskania gładkiej masy, później rozcieńczam wedle potrzeb. Werniks robię z żywicy damarowej (te grudki na zdjęciu) rozpuszczając ją w olejku terpentynowym.
Pozostała jeszcze kwestia złoceń. Glinkę (bolus) przygotowuję jak klej skórny, czyli w garnku do mleka. Następnie robię mieszankę 300g glinki na 100g kleju na 1 litr wody. W moim przypadku mocno zmniejszyłem te ilości przy zachowaniu odpowiednich proporcji, ponieważ korona do złocenia to niewielkie elementy.
Promienie korony pokryte trzema warstwami bolusu. Teraz przechodzimy do złocenia. Aby przytwierdzić płatki złota do bolusu należy posmarować go wódką. Należy robić to delikatnie, bez pośpiechu. Nie robiłem zdjęć ze złocenia, ponieważ każdy ruch sprawia że płatki złota „fruwają” po pracowni.
Jeśli chodzi o krzyż, oczyściłem go ze starego wosku za pomocą zmywacza, następnie pokryłem go na nowo woskiem bezbarwnym.
Figurę na koniec pokrywam werniksem.
Efekt końcowy.